Jeżeli nasza pozycja podczas zazen nie jest właściwa, nie możemy skierować podeszew stóp w kierunku nieba. Kiedy nasze stopy skierowane są spodem do góry, możemy odczuć, jak wypływa z nich energia ki; w przeciwnym razie jej przepływ jest zaburzony.
Kiedy układam nogi w pełnym lotosie, siedzę na niskiej poduszce. Siadam na niej, usztywniając odcinek lędźwiowy kręgosłupa, następnie usztywniam pośladki i przechylam się w przód, rozkładając ciężar ciała pomiędzy nogami. Bez tego pochylenia w przód trudno mi założyć nogi w pełnym lotosie. Kiedy siedzi się w półlotosie, lepiej jest korzystać z wyższej poduszki. Również i w tej pozycji, siedząc na wyższej poduszce, należy wypchnąć pośladki w tył, po czym dobrze się usadowić. Pochylając się w przód, należy wypchnąć brzuch, tak by zapewnić sobie dość miejsca do oddychania. Należy przy tym pamiętać o lekkim napięciu mięśni zwieracza; nie chodzi tu o silnie ich zaciśnięcie, lecz o utrzymywanie pewnego napięcia w przestrzeni poniżej kości ogonowej. To dzięki temu całe ciało będzie pozostawać właściwie napięte. Właściwe ułożenie ciała pozwoli nam odczuć to napięcie przy jednoczesnym jego rozluźnieniu.
Zasadniczą kwestią jest utrzymywanie prostego kręgosłupa. Każdy z nas ma nieco inną postawę, kiedy jednak plecy są zaokrąglone, energia ki nie może swobodnie przepływać. Jeżeli będziesz siedział przez długi czas i śledził pojawiające się w twym ciele bóle, zrozumiesz to bardzo dobrze. Jeżeli będziesz czuł ból w dolnej części pleców, będzie to oznaką, że siedzisz zgarbiony. Po napięciu i stwardnieniu barków poznasz, że pochylasz w przód szyję i głowę. Jeżeli będziesz czuł ból na wysokości łopatek, w tylnej części klatki piersiowej, będziesz wiedział, że tam właśnie więźnie energia ki. Jest to sygnałem, że wydatek energii ki podczas zazen jest zbyt mały, zbyt słaby.
Żywe i intensywne wydatkowanie energii ki podczas zazen oznacza nie tylko stabilną, napiętą i właściwą postawę – czyli właściwe wydatkowanie energii fizycznej – lecz również intensywną pracę umysłem. Aby to osiągnąć, często korzystam z następującej metody. Na początku, tak jak wyjaśniłem wcześniej, usztywniam odcinek lędźwiowy kręgosłupa i wypycham do przodu brzuch, lokując jego środek ciężkości pomiędzy nogami; w ten sposób moja pozycja siedząca jest bardzo stabilna. Następnie kierują mą świadomość na „wielką arterię pulsu”, która rozpoczyna się w dolnej części pleców, w okolicy kości ogonowej, i stamtąd wznosi się prosto w górę wzdłuż kręgosłupa aż po czubek głowy. Następnie pobudzam ją energią ki, dzięki czemu zwiększa się intensywność energii przepływającej od dolnej części pleców aż po czubek głowy. Zapoznanie się z powyższym opisem nie oznacza, że od razu uda ci się zastosować opisaną metodę w praktyce; będziesz musiał sam wyczuć, jak to zrobić. Jeżeli jednak będziesz wytrwale ćwiczył, z pewnością opanujesz tę umiejętność.