9.8 C
Warszawa
sobota, 12 października, 2024.

Czym jest zazen?

W dzisiejszym świecie bardzo trudno o pewność co do tego, w co wierzyć. W przeszłości ludzie wierzyli w takiego czy innego Boga, ale gdy mowa o modlitwie, iluż z nas tak naprawdę wie, jak osiągnąć w niej ów głęboki stan, który pozwala nam prawdziwie zawierzyć i zaufać? W czasach powszechnej wiary w orzeczenia nauki wielu z nas widzi rozdźwięk między światem religii a światem nauki. W świecie religii mówimy o rzeczach, których nie da się zweryfikować zmysłami, które są jedynie pewnym ideałem czy przedmiotem wiary, natomiast w świecie nauki wierzymy tylko w to, co można określić i doświadczyć za pomocą pięciu zmysłów. Różnica pomiędzy tymi dwoma światami często powoduje głęboki wewnętrzny konflikt.

Każdy z nas jest inny i wszyscy doświadczamy różnych, niemierzalnych stanów umysłu. Mamy różne nadzieje i plany. I chociaż nie można ich pomierzyć, są one jak najbardziej rzeczywiste i stanowią o niepowtarzalności, o najgłębszej naturze każdego z nas. Poprzez zazen możemy powrócić do owej niepowtarzalności, możemy całkowicie stopić się z samą esencją naszej natury. Ta umiejętność powrócenia do niczym niezmąconej, wewnętrznej ciszy – odcięcia szumu zewnętrznego świata i powrotu do naszego pierwotnego świata wewnętrznego – to właśnie jest zazen. Należy podkreślić, że praktykując zazen, nie staramy się upodobnić do siebie nawzajem. Przeciwnie – zazen pozwala każdemu człowiekowi stać się osobą, którą naprawdę jest.

Wszyscy mamy takie czy inne wyobrażenia o tym, jak się do tego zabrać i wszyscy czytaliśmy różne wyjaśnienia na temat tego, czym zazen jest i w jaki sposób powinno się zazen praktykować. Należy jednak rozpocząć od rzeczy najistotniejszej, a mianowicie od zrównoważonej pozycji, czyli stabilnego trzymania ciała podczas praktyki. Ponieważ podczas zazen zaglądamy w głąb własnej jaźni, przede wszystkim musimy się zająć odpowiednim ułożeniem ciała. Kiedy opanujemy tę umiejętność, będziemy potrafili zagłębić się w sobie i odpowiednio wyregulować oddech, który jest naszym wewnętrznym spoiwem. Wówczas, robiąc kolejny krok, dojdziemy do umysłu.

Pracując na co dzień, poruszamy ciałem w zależności od właśnie wykonywanej pracy. W każdej chwili robimy to, co jest akurat konieczne i w ten sposób dzień mija nam na wykonywaniu wielu różnych czynności. Jednakże przez większą część czasu nie mamy kontaktu z centrum naszego ciała; nie uświadamiamy sobie, gdzie to centrum jest. Im więcej korzysta się w pracy z głowy – im więcej trzeba myśleć i koncentrować się na aktywności umysłowej – tym większe prawdopodobieństwo, że ki – energia życiowa – będzie podnosić się w kierunku głowy. Na dodatek wszyscy mamy najróżniejsze nawyki, własne sposoby poruszania ciałem i jesteśmy przekonani o poprawności takiego a nie innego wykonywania określonych czynności. Wszystkie te nawykowe ruchy wpływają na umiejscowienie środka naszego ciała i na to, na ile poprawnie równoważymy je w ciągu całego dnia.

Podczas zazen nie patrzymy na zewnątrz i nie poruszamy się, a nasza uwaga nie kieruje się na świat zewnętrzny – siedzimy nieruchomo i sięgamy do wewnątrz. Z tego też powodu sposób zrównoważenia naszego ciała jest niezmiernie ważny. Nie patrzymy na ciało, jakbyśmy przyglądali się mu w lustrze; zaglądamy raczej w głąb naszego istnienia.

Łatwo jest patrzeć na innych i oceniać, czy ich postawa podczas zazen jest dobra czy też nie, ale by móc samemu orzec, czy siedzi się właściwie, trzeba umieć wyczuć ułożenie ciała, w którym jest ono doskonale zrównoważone i ześrodkowane, niczym nie obciążone. Jest to najważniejszy aspekt właściwej postawy podczas zazen. Mówiąc inaczej, możemy spojrzeć na ludzkie ciało jak na dwie odrębne części: pierwsza od pasa w górę i druga od pasa w dół. W górnej części ciała mieszczą się wszystkie narządy zmysłów i tam też jest siedziba myślącego umysłu; naturą górnej połowy ciała jest postrzeganie. Dolna połowa ciała, od pasa w dół, stanowi centrum naszej energii życiowej; naturą tej części ciała jest aktywność i żywotność.

Jest taka starodawna opowieść o bardzo bogatym człowieku, który kazał wybudować sobie dwupiętrowy dom, bo wówczas jego pokoje górowałyby nad domami sąsiadów. Kiedy cieśla przyjął zamówienie na budowę domu, rozpoczął oczywiście od samego dołu. Kiedy bogacz to zobaczył, bardzo się rozzłościł na rzemieślnika. Oświadczył mu: „Powiedziałem, że chcę mieć wysoki dom, ale nie potrzeba mi dolnych kondygnacji, chcę tylko drugie piętro. Po co wyrzucać pieniądze na budowę parteru i pierwszego piętra?”.

spot_img
spot_img

podobne informacje

Indywidualnie… to dopiero wyzwanie

Indywidualnie… to dopiero wyzwanie. Od dawna powtarzamy, że trening indywidualny stanowi największe wyzwanie dla każdego,...

Spełnianie wymagań

Najwyższym dobrem są nasze dzieci. Stąd pojawiają się przepisy, które i my, jako Związek Sportowy...

Zachowując bezpieczeństwo

Wszystko można dokładnie powtórzyć, ale zawsze z zachowaniem pełnego bezpieczeństwa. To wspaniałe, że niektóre boiska...