Marcin wrócił na zajęcia po kilku latach przerwy. I choć trochę czasu minęło, to właśnie Marcin, jako kolejna osoba udowadnia, że ciało pamięta ruchy i być może dalsze szkolenie będzie dzięki temu łatwiejsze.
To niezwykle miłe, że Marcin pojawił się z powrotem w dōjō. Teraz patrzy na trening Karate zupełnie inaczej niż dokładnie trzy lata temu… a może nawet nieco więcej. Nadal ta sama niesamowicie pozytywna energia podczas zajęć, niezwykle zgrana grupa, która po prostu dba o każdego ćwiczącego i oczywiście… ciągle narzekający sensei.

Do dzisiaj uczestnicy zgrupowania w Sochocinie pamiętają egzamin Marcina na stopień 10 kyū, którym rozpoczynający swoją przygodę skradł serca wszystkim instruktorom. Dynamika, energia, wrzaski i niesamowity zapał… tym dał się poznać Marcin. Mimo upływu czasu, nic się nie zmieniło. Nadal to ta sama osoba… i w dodatku… jak czas może pokaże, nie tylko on wrócił na zajęcia. Witamy w UKS Karate-dō w Warszawie i życzymy samych sukcesów!